czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział III



Tak! Tak! Tak!
Jestem w Londynie! Awh!
Jak tylko wysiądę z żółtej taksówki chyba aż zacznę skakać z ekscytacji.
Tak dużo pozytywnej energii, emocji. Jak nigdy! Dosłownie!
Hahaha, no chyba, że jestem z Emily. Ale to jest co innego. Wtedy to zachowujemy się jak jakieś nienormalne.
- jesteśmy na miejscu - usłyszałam miły głos kierowcy.
- dziękuję panu bardzo - uśmiechnęłam się do lekko już siwiejącego mężczyzny na przednim siedzeniu.
Wyjęłam walizkę z bagażnika i zaczęłam iść w kierunku drzwi do domu ciotki Maggie.
Dobrze, że mam lekką tą torbe bo chyba bym jej nie wniosła po tych schodach.
Zapukałam w duże brązowe drzwi na których były namalowane przeróżne drzewa.
- Ann!! - kobieta od razu mnie przytuliła.
- Ciocia!! - odwzajemniłam uścisk.
Lubiłam ją przytulać, pachniała jak wanilia. Lubię wanilię, wszystko co smakuje i pachnie jak wanilia.
- jak się czujesz skarbie? Jak podróż? Wszystko okej? Jak tata? - zaczęła mnie zasypywać tysiącem pytań. Duh.
- też się cieszę, że Cię widzę ciociu. Czuję się dobrze, a podróż minęła wyśmienicie. Wszystko okej, nawet lepiej. W końcu jutro mam koncert moich idoli - zaczęłam się szczerzyć zapewne wyglądając przy tym jak jakaś idiotka - u taty wszystko dobrze, mówił, że ma jakieś sprawy tutaj do załatwienia. I. Wyprzedzając twoje dalsze pytania. Firma sprawuje się znakomicie, nie nadal nie posiadam chłopaka - ciocia patrzyła na mnie zdezorientowana.
Ups, sory ciotka ale zawsze zadajesz te same pytania. Jesteś poprostu przewidywalna.
- skąd wiedziałaś, że chcę się o to spytać? - uniosła brew.
- łatwo Cię rozczytać ciociu - poklepałam ją po ramieniu.
- hahaahahahah - zaczęłyśmy się śmiać w tym samym momencie.
- Ann! - poczułam dwie uwieszające się sylwetki na mojej talii.
- Theo! Bob! - przytuliłam ich mocniej - tęskniłam troszkę bardzo za wami!
- my za tobą też! - odpowiedział Theo.
To jest śmieszne. Theo jest w moim wieku, a Bob tylko o rok starszy, mimo to od zawsze witamy się w ten sposób.
- co tam u Ciebie mała? - zagadał starszy.
- już nie taka mała - wbiłam mu palec w żebro. Wydał z siebie dźwięk niezadowolenia i sam zaczął mnie łaskotac. No co za idiota!
Hahahahahahah!!
- durnie - skwitował Theo i przyłączył się do naszej bitwy.
- zrobić Ci herbaty An? - ledwo usłyszałam co powiedziała ciocia Maggie.
- popros.. hahahahahaha - udało mi się tylko tyle odpowiedzieć pomiędzy kolejnymi atakami ze strony kuzynów - stop hahahaha dość proszę hahahahahaha
Juz zaczynam czuć ból brzucha, znaczy mięśnie, których oczywiście nie mam.
- dobra, idź się rozpakuj i wracaj na ploteczki przy herbacie - ciocia weszła na korytarz
- pokój ten co zawsze? - uśmiechnęłam się do niej pytająco na co skinęła głową.

~*~*~*~*~*~*~

Od 3 godzin chodzę z Theo po wielkiej galerii i nadal nie mogę znaleźć sklepu w którym będą jakieś ładne rzeczy! A to wszystko przez tego kretyna! Postanowił zobaczyć czy sama sobie czegoś nie znajdę zamiast mi poprostu powiedzieć gdzie są te cholerne moje ulubione sklepy.
- Theeeeo - jęknęłam przeciągle - błagam Cię, zlituj się nad moimi nogami i powiedz w końcu gdzie są te skleeepy.. - popatrzyłam na niego z miną szczeniaczka na co zaczął się brechtać.
- spójrz za siebie - wskazał palcem i zaczął się głośno śmiać.
- idiota - skwitowałam szybko i weszłam do sklepu.
Znajomy mi zapach nowych ubrań uderzył prosto w mój nos, kiedy tylko weszłam do środka. Uśmiech rozprzestrzenił się na moich ustach gdy przeczytałam wielki baner ponad kasami.
- widzisz kuzynka, akurat trafiłaś na przeceny - usłyszałam za swoimi plecami głos Theo.
- to ty sobie teraz grzecznie tutaj poczekaj, a ja się porozglądam. Zajmie mi to... hmm... poprostu poczekaj - wytknęłam mu język.

Chodząc pomiędzy półkami zobaczyłam prześliczną białą prześwitującą bluzkę bez rękawów. Dodatkowy materiał miała tylko na wysokości biustu, by nie odkrywała za dużo zapewne. Była naprawdę piękna! Biorę!
Próbowałam przedostać się do kasy, jednak na marne. Nawet nie wiem kiedy przyszło tutaj tylu ludzi! No ale okej. Poczekam sobie ładnie, nigdzie mi się nie śpieszy, a naprawdę chcę kupić wszystkie 9 ciuszków, które sobie upatrzyłam.

Poczułam, że ktoś próbuje przejść między mną a osobą z tyłu. Okej, wcale nie zrobię zaraz temu komuś afery na środku sklepu, że poraz kolejny dostałam z łokcia w plecy!
No do cholery jasnej! Dosyć!
- czy ty nie możesz normalnie przejść tylko musisz się pchać?! - odwróciłam się natychmiastowo lekko krzycząc.
Zaraz. Ja go skądś znam! Napewno już go gdzieś widziałam. Myśl Ann, myśl.
- przepraszam - lekko się uśmiechnął.
- zaraz, czy ty to..
- tak, to Ja. Błagam tylko nie krzycz, nie mdlej czy coś. Nikt nie może się dowiedzieć, że tu jestem. - zaczął wymachiwać rękoma
- Niall...

_____________________

Dzień dobry, dobry wieczór witam wszystkich.
Tak oto przybywam z 3 rozdziałem. 

TADAAA

BADUM TSS.

Wiem, że i tak nikt tego zapewne nie przeczyta, ale chciałam was w razie co prosic o wyrozumialosc, ponieważ ja nie umiem pisać fan fiction. To tutaj jest moim pierwszym, które gdzieś udostępniam. Nie jest perfekcyjne ani nawet dobre w 50% no ale uczę się jak każdy człowiek :)
pozdrawiam was :*
I życzę miłego wieczoru !

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział II

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Promienie słońca przedzierały się przez zasłony rzucając światło prosto na moją twarz. Jęknęłam cicho kiedy próbowałam rozchylić powieki.
Nie ma mowy, jest za jasno. Odezwał się głos w mojej głowie. Przekręciłam się na plecy i rozciągnęłam zaspane mięśnie. Wszystkie kości automatycznie mi się przestawiły. Przetarłam środkiem dłoni twarz.
Booże, moja głowa... ona.. pęka. Dosłownie pęka. Skrzywiłam się kiedy poczułam, że oprócz mnie na łóżku leży jeszcze jedno ciało. Automatycznie walnęłam ręką w tamtym kierunku od razu próbując rozchylić powieki.
- Coooo - jęknęła Em.
- Sory Emily, nie wiedziałam ,że to ty. - podrapałam się po głowie.
- Bo kto inny może być w moim domu i moim łóżku mhm ? - zapytała z przekąsem.
- Umm.. Ja ? - uśmiechnęłam się choć wiem, że ona tego nie widziała.
- Ann.. gadasz bez sensu.. idź jeszcze spaać. - przeciągnęła ostatni wyraz po czym przekręciła się na bok i dalej słyszałam już tylko jej chrapanie. Ugh .. teraz już na pewno nie zasne.. Dzięki Emily !
Wyciągnęłam nogi spod kołdry po mału przyzwyczajając się do temperatury w pokoju.
Muszę siku! Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do toalety.
Uhh. Jaka ulga.
Spóściłam wodę w toalecie i podeszłam do umywalki by umyć dłonie. Spojrzałam przy okazji w lustro. To był piękny widok... Wory pod oczami, blada skóra, makijaż cały rozmazany... Tak. Na pewno bawiłyśmy się super. Jestem ciekawa po ilu drinkach zaliczyłam zgona... hahaha, zapytam się potem Em.
Wyszłam z łazienki i spowrotem położyłam w łóżku obok przyjaciółki.
Zasnęłam.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

- Wstawaj An - coś pociągnęło mnie za ramie.
- Jeszcze chwila- jęknęłam niezrozumiale. Poczułam tylko jak ktoś wylewa na mnie coś zimnego.
- Co do chu.... Em ! Cholera no, mogłaś mnie zrzucić z łóżka a nie kurde oblewać wodą !
- Za dużo zachodu by było. - wzruszyła ramionami.
- Teraz nie dość, że ja jestem cała mokra to twoje łóżko też. - wyszłam niezgrabnie spod kołdry i stanęłam na nogach.
- Która godzina ? -zapytałam
- 15:28 - powiedziała patrząc w ekran telefonu
- Kurwa ! Za 30 min muszę być w domu ! Em, zajmuję łazienke ! - zaczęłam biec do pomieszczenia gdzie miałam się umyć i ubrać.
- Ty już ogarnięta ? - nie mogłam pozbierać szczęki z podłogi. Zawsze to ja ją budziłam. Zawsze, dosłownie.
- Mhm. Spałaś bardzo mocno. Nawet zdążyłam odkurzyć. Po raz pierwszy ja Cię obudziłam ! - wyszczerzyła twarz w wielkim uśmiechu.
- Tak, tak. Nie schlebiaj sobie - wytknęłam jej język.
Weszłam do łazienki, zamknęłam się w niej od środka i podeszłam do prysznica. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Ciepła woda idealnie koiła moje ciało.
Pamiętając o tym, że mam tylko 30 min do wyjścia nawet nie umyłam włosów. Szybko wyszłam wyciarając się po drodze ręcznikiem i podeszłam do półki gdzie odłożyłam swoje ubrania.
Ubrałam się w kolorowy top a na nogi założyłam granatowe jeansy. Umalowałam się na szybko i wybiegłam z łazienki.
- Em ! - krzyknęłam wychodząc na korytarz.
- Kuchnia ! - dostałam odpowiedź.
Zbiegłam po schodach prawie się wywracając o własne nogi.
- Bardzo Ci dziękuję za wczoraj, i bla bla. Muszę lecieć. Opowiesz mi potem co takiego zrobiłam, jeżeli w ogóle żyłam. - zaczęłam się śmiać. Podeszłam do przyjaciółki i mocno ją przytuliłam.
- Prosze, i nie ma za co - wręczyła mi kubek z kawą
- Em, kocham Cię. - musnęłam ustami jej lewy policzek - ale na serio muszę już lecieć - wzięłam chyba 6 wielkich łyków napojou i zaczęłam ubierać moje białe vansy.
- Będziemy codziennie gadać przez skype mam nadzieje ! - uniosła brwi.
- Tak ! Dzwoń jak zobaczysz, że jestem aktywna, a ja będę jak ty będziesz.
- Ok, teraz już biegnij bo na serio się spóźnisz. - otworzyła mi duze drewniane drzwi.
- Kocham Cię Emily ! - pomachałam jej biegnąc w stronę taksówki.
Odmachała mi szybko. No to teraz zobaczyny sie dopiero za jakieś 2-3 tygodnie.. Tata powiedział, że ma jeszcze coś do załatwienia w Londynie, więc kiedy ja będę się bawić w najlepsze na koncercie a potem za kulisami mój przekochsny rodzic będzie ciężko pracował. Właśnie ! Mówiłam wam, że mam VIP'a na wejście za kulisy? Nie ? No to właśnie mówię.
O jezusiu, zawsze marzyłam o tej chwili. Zobaczyć ich całą piątkę, zrobić sobie z nimi zdjęcie, porozmawiać i się pośmiać z żartów Niall'a.
Dojechałam pod dom w jakieś 5 min. Zapłaciłam taksówkarzowi odliczoną kwotę i szybko pobiegłam w stronę domu.
- Jestem ! - krzyknęłam ściągając buty. Odpowiedziała mi cisza, no tak, tata pewnie w pracy. Poszłam do kuchni, wstawiłam wodę na herbatę i wlałam do miski mleko na płatki. Jakby nie patrzeć, byłam głodna. Umyłam ręce i zalałam torebeczkę herbaty wrzątkiem. Przeniosłam wszystko na stół i zabrałam się do jedzenia.
Dobra, wylatuję jutro, a w sumie dzisiaj w nocy. Nie wiem czemu tak wcześnie ale okej, tata tak zarządził. Dobrze ,że są wakacje.
Mam spać u cioci Maggie, bo blisko mieszka. Okej, to mi pasuje. Lubię ją, moich kuzynów też. Są na prawdę spoko.
Włożyłam puste już naczynia do zmywarki i poszłam do mojego pokoju się spakować.
Wyjęłam z wielkiej szafy torbę i zaczęłam wrzucać do niej ulubione bluzki, spodnie i bieliznę.
Po godzinie byłam już spakowana. Jest 17:30 a ja mam ochotę iść już spać. Ugh, no w sumie jutro muszę wstać o 3:20.
Weszłam do łazienki rozebrałam się i wzięłam prysznic.

~*~*~*~*~*~*~*~

Aaa, właśnie lecę samolotem do Londynu! Boże, jestem tak bardzo podekscytowana! To będzie szaleństwo!
Dobrze, że tatuś załatwił lot pierwszą klasą, bo w ekonomicznej chyba bym nie wytrzymała. Duh. W ogóle co to jest za `rodzaj` klasy?
No ale na szczęśćie nie muszę się nią tłuc.
Na miejscu mam być za jakieś 20 min. Spory kawałek drogi już nam minął, więc nie jest źle.
Boże, jestem taka podekscytowana!
Nie mogę się doczekać!

sobota, 29 marca 2014

Rozdział I

-tak ! Tak ! Tak ! KOCHAM CIĘ Tatoo - zaczęłam się wydzierać - DZIĘKUUJĘ ! Tak bardzo Ci dziękuję - zaczęłam skakać po całym domu.
Wiecie jakie to jest uczucie kiedy właśnie niedługo spełni się wasze największe marzenie? Bo ja właśnie się dowiedzialam. Aaaa. Mam ochotę wyjść na dwór, zaczepiać wszystkich przechodnów i nagle wykrzyczeć im w twarz moje szczęście.
Nie umiem opisać tego co właśnie dzieje się ze mną w śrosku. Tyle pozytywnych emocji na raz. Aaaaaa !!
Na pewno dzisiaj nie zasnę. Muszę gdzieś wyjść. O, jestem genialna.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Emily. Odebrała po pierwszym sygnale.
-co jest? - zapytała zdziwiona. No tak. Rozmawiałam z nią jakieś nie całe 15 min temu.
-idziemy pić! - krzyknęłam do słychawki
-dobra. - nawet nie widząc jej mogłam sobie rękę dać uciąć ,że się właśnie szczerzy od ucha do ucha. - to gdzie dziś?
- um.. może tam gdzie byłyśmy z Joe co? Było spoko. - zaczęłam się zastanawiać. Tak. Mogłyśmy pójść do tego klubu. - Emily! Tylko będziesz musiała mnie przenocować. Mam ochotę na prawdę upić mój dzisiejszy mały sukcesik - zaczęłyśmy się śmiać. Obie dobrze wiedziałyśmy, że ja słów na wiatr nie rzucam. Dzisiaj mialam ochotę na serio bardzo, ale to bardzo zaszaleć.
-okej, to widzimy się o 19 u mnie. Ogarniemy się. Tylko pamiętaj, żeby wziąść swoje ciuchy! Nie tak jak ostatnio! - zachichitałam na to wspomnienie i się rozłączyłam. No tak. Ostatnio poszłam u niej spać nago. Hahah. Oczywiście musiał ktoś przyjść i mnie tak zobaczyć. Dobrze ,że teraz potrafię się z tego śmiać. W sumie to przez pierwszych kilka dni nie odzywałam się do Joe. Tak. Tą osobą był Joe. Starszy brat Emily.
Przerywając wspomnienia mojej kompromitacji dostałam sms od przyjaciółki.
~ od: Emily ♥
Słuchaj, jest sprawa. Weź mi pożycz jakiś fajny ciuch.
Kocham Cię mocno xx
Zaczęłam się śmiać. No tak. Typowa Emily, za to ją kocham.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Z spakowaną torbą zeszłam na dół. Było za piętnaście 19. Powinnam zdążyć równo na czas.
- idę do Emily na noc ! - krzyknęłam będąc u dołu schodów.
Do przedpokoju wszedł tata z założonymi rękoma na piersi.
- coś się stało ? - spytałam zdezorientowana
- nie, poprostu czekam aż dasz mi buziaka. - na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- oh.. tatoo - jęknęłam głośno. Zbliżyłam się do rodzica i objęłam go mocno. Musnęłam ustami lekko jego policzek i odeszłam w stronę drzwi.
- jeszcze raz Ci dziękuję za ten bilet - odwróciłam się stojąc w drzwich.
- nie ma za co kochanie. Wiesz, że zrobię wszystko dla mojej córeczki - lekko widoczne zmarszczki pojawiły się w okolicy oczu kiedy ten się uśmiechał.
Posłałam mu ostatniego buziaka w powietrzu i wyszłam na dwór. Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam iść w stronę domu Emi. Zerknęłam na zegarek. Huh, rozczulające pożegnanie z tatusiem trwało dłużej niż zwykle... Zadzwoniłam do przyjaciółki.
- taak ? - po drugiej stronie usłyszałam rozbawiony głos przyjaciółki - niech zgadnę, spóźnisz się 5 minut ? -zaczęła się śmiać jeszcze bardziej.
- umm. Tak. Co Ci tak wesoło Emi? - zapytałam z troską. Przecież nasze wieczorne szaleństwo się jeszcze nie zaczęło.
- nic kochanieńka, nic. Zupełnie nic. Tyle tylko, że wygrałam zakład z Joe. Hahahah - no tak, nie ma to jak wiara koleżanki.
- przepraszam Joe - krzyknęłam tak by usłyszał. Ugh.. przecież on i tak pewnie tego nie słyszał. Chyba, że Em dała na głośnik.. hmm.. to jest bardzo możliwe. Po usłyszeniu jęku niezadowolonego chłopaka rozłączyłam połączenie i schowałam telefon do kieszeni.
Po 7 minutach byłam już blisko domu rodzeństwa. Oni mieszkali sami. Ich rodzice mieli śmiertelny wypadek jak dziewczyna miała 16 lat. Mieli wtedy szczęście, że zaopiekowała się nimi babcia. Gdyby nie ona to moja przyjaciółka wylądowała by w domu dziecka..
Kiedy Joe miał 20 lat, czyli rok temu, odeszła ich babcia.. na początku było im trudno. Wyobraźcie sobie. Stracić rodziców, a 2 lata potem babcie. Nie mieli już żadej rodziny.. no oczywiście oprócz mnie i mojego taty. Zawsze kiedy tylko umieliśmy i mogliśmy im pomagaliśmy.
Złapałam za klamkę wielkich drewnianych drzwi i weszłam do środka pomieszczenia.
- jesteeeem ! - wydarłam się specjalnie na całe gardło.
Usłyszałam ciche jęknięcie i skierowałam się w kierunku pokoju Em.
- nie było trzeba się tak głośno drzeć deklu. - powiedziala pocierając czubek głowy.
- w co tym razem walnęłaś, deklu ? - zapytałam wytykając jej język za tego ` dekla ` oryginalnie, nie powiem, że nie.
Dziewczyna wstała z podłogi i podeszła do mnie się przytulić. Tak się witałyśmy zawsze. Od gimnazjum. Ohohoh, ile to już czasu.
- zaczynamy wieczorne szaleeeeństwo ! - tym razem wydarła się Em. Kochała te nasze wypady na piwo. Ja nie byłam jakąś ich przeciwniczką ani też jakoś mega ich nie lubiłam. Były mi obijętne, lecz tym razem postanowiłam świętować bilet od ojca!
Tak ! To był plan na dzisiejszy wieczór. Najebać się w trzy dupy a potem jakimś cudem znaleźć się bezpiecznie w łóżku Em.
*~*~*~*~*~*~*
Zaczęłyśmy się malować, przebierać, rozbierać i znów ubierać. Wokół nas był istny haos. Wszystki z mojej troby i szafy dziewczyny leżało teraz na podłodze.
Po równej godzinie byłyśmy już gotowe by rozpocząć nasze szaleństwo.
Wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy się w stronę klubu. Nie był on daleko dlatego zdecydowałyśmy przejść się pieszo. Gdybyśmy wzięły samochód i tak nie mogłybyśmy nim przecież wrócić.
Po dotarciu na miejsce bez problemu przeszłyśmy obok ochroniarza i szybko znalazłyśmy się w środku. Od razu uderzył w nas zapach alkocholu i dymu papierosowego. Lubiałyśmy tą mieszankę. No może ja trochę mniej ale to nie znaczy, że nie.
Podeszłyśmy do baru i usiadłyśmy na wysokich stołkach.
- to co zawsze? - zwrócił się do nas Mike. Kiwnęłyśmy w tym samym momencie potwierdzająco głową i czekałyśmy aż chłopak zrobi nam shoty.
Po nie całej minucie przed nami stały już kolorowe drinki. Chwyciłam kieliszek unosząc go lekko ku górze.
- za mojego przekochanego tatusia który kupił mi bilet na One Direction ! - nazwe zespołu wypowiedziałam dosłownie piskiem. Przyjaciółka również uniosła swój napój. Stuknęłyśmy się lekko naczyniami i wypiłyśmy calą ich zawartość do dna.
- jeszcze raz to samo poprosimy - mrugnęłam do Mike. Po raz pierwszy to ja zamawiałam drugą kolejkę. Ciekawa jestem do ilu dojdzie. Hahah. No tak znając Emily to ... uh.. długa noc przedemną.


___________________________

Cześć :)
Jest to mój pierwszy blog więc nie wiem jak on wyjdzie, ale mam nadzieje, że niektórym się spodoba :)
Przepraszam ,że takie krótki i w ogóle za błędy ale pisałam na telefonie..
Huh.. kompletnie nie umiem pisać tego typu rzeczy. Przyznaje się. No ale mam nadzieję ,że to się zmieni :)
Liczę na komantarze xx